Jeden kot zakochany, drugi zamiata pod dywan
Puszeczki ukazują całkiem ładną zawartość kawałeczków mięsa zanurzonych w dość zwartej galarecie. Zapach...hmm..powalający - dosłownie. Do kocich misek zawartość puszki wkładałam na wdechu :) z nadzieją, że szybko zniknie w brzuszkach kociaków. Wyniki obserwacji konsumpcji: Wybredna kotka powąchała danie nieufnie, spojrzała mi w oczy z miną: "chyba żartujesz" i "zakopała" miskę podłogą odchodząc z uniesionym ogonem. Kot wybredny na średnim poziomie przystąpił do konsumpcji od razu i bez wahania, pałaszował danie przesuwając miskę po podłodze, a po wylizaniu pierwszej z pewną nieśmiałością wciągnął porcję wspomnianej wcześniej kotki. Karmę powinnam ocenić pół na pół, ale zdaję sobię sprawę, że pierwszy kot to wybredota. Normalnym będzie smakować bardzo :) Zdrowa porcja mięska, a zapach cóż...w końcu nie ja to jem.